
Tomasz Potkaj, Akwarium. Opowieść o Związku Literatów Polskich w PRL-u, Czarne 2022:
Przedmowa I
Dziesięć lat temu, gdzieś z korytarzowej makulatury wyratowałem tomik firmowany przez Związek Literatów Polskich, ten obecny, z prezesem Wawrzkiewiczem (redaktorem tomu). Poświęciłem mu nawet zapis (Sztuka z natury rzeczy elitarna), w którym znęcałem się nad czystością grafomanii zawartej w tej książce (Stary dwór przesiąkł strofami wierszy/ bo poezja przez lata/ szumiała tu wspaniale). Wtedy zaświtało mi pytanie, czym właściwie jest dzisiaj Związek Literatów Polskich i co go łączy z tym Iwaszkiewiczowskim.
Przedmowa II
Zatrzymuję się gwałtownie na stronie 27. Czy naprawdę warto cytować funkcjonariusza Semkę, czy nie lepiej skazać go na wymazanie, podobnie jak mu podobnych? Już zadając sobie pytanie, zaczynam rozumieć, że właśnie odkryłem podstawową kwestię obecną w „Akwarium”. Czy kolaboracja, peany na cześć wodzów, donosy na kolegów, oportunizm i wazeliniarstwo można wybaczać, czy wybaczać nie należy? Ważyk, Woroszylski, Iwaszkiewicz, wszyscy jesteśmy zbrukani – zapisuje Anna Kowalska. W osiemdziesiątym szóstym Trznadel wyda „Hańbę domową”. Będzie w niej zasadniczy jak ja wobec Semki.
Tekst zasadniczy
Podoba mi się bardzo ta metafora akwarium. Losami literatów nie da się opowiedzieć epoki, czy byłby to PRL, czy – dajmy na to – romantyzm. Przyczyną tego stanu rzeczy jest ich – w gruncie rzeczy – elitarność. Owszem, jeden może stać się kompasem moralnym, inny pozostanie z piętnem zdrajcy, nie zmienia to jednak tego, że żyją w akwarium, inaczej niż większość. Podróżują, jedzą tańsze obiady, odbijają swoje żony. Przy wszystkich różnicach są jednym towarzystwem, co oznacza, że mają więcej wspólnego ze sobą niż z pozostałymi współobywatelami. Jak uczestnicy obiadów u pani Verdurin albo u księżnej Guermantes.
Uwag pisarzy o innych pisarzach nie powinno się też brać do końca na serio. Powodowani są przede wszystkim wzajemną zawiścią. Konflikt wartości jest dopiero na drugim miejscu. Jeden drugiemu do oczu by skoczył za złą recenzję albo jakiś prztyczek (w książce sporo tego). Historie zawiści trwają nawet dłużej niż ustroje. Ktoś komuś kiedyś na wieki wieków.
Czytanie „Akwarium” jest przede wszystkim doskonałą odtrutką na myślenie biograficzne o literaturze, to w stylu wielki poeta – wielki człowiek, na idealistyczne wyobrażenie literatów jako postaci pozbawionych wad, na utożsamianie autorów z narratorami.
Posłowie
Szukam na mapie Szczecina osiedla Głębokie. Poniemieckie ukrywa się w lesie. Ta mikroopowieść o miasteczku literatów, utopii schowanej w borach na krańcu Polski bardzo mi się podoba. Każdy ma swój domek. Mleczarz zajeżdża rano, rozróżniając pisarzy po stukocie maszyn.
Spadkobiercą dawnego ZLP paradoksalnie nie jest dzisiejsze ZLP, ale Stowarzyszenie Pisarzy Polskich – na YouTube był (może wciąż jest) o nim filmik „Niełatwo być pisarzem”.
PolubieniePolubienie