
Annie Ernaux, Bliscy, tłum. Agata Kozak, Czarne 2022:
Tom „Bliscy” zawiera trzy epitafia napisane w formie krótkich powieści, odpowiednio ojca („Miejsce”), matki („Pewna kobieta”) i zmarłej – przed narodzeniem autorki – siostry („Druga siostra”).
Odległości są ogromne. Choć pomiędzy Annecy a Normandią jest ponad siedemset kilometrów, to wcale nie dystans geograficzny odgrywa tu najważniejszą rolę. „Bliscy” to opowieść o odległościach między rodzicami a dorosłym dzieckiem. Ernaux wyrasta z prowincji, podobnej do głębokiej Wyżyny, i odwraca się od niej nieco ze wstydem. Między nią a jej rodzicami nawarstwiają się różnice społeczne, kulturowe i językowe. Jej życie staje się uciekaniem z Yvetot, w „Miejscu” ukrytym pod inicjałem Y. Powrót jest możliwy jedynie w powieściach. Epitafium jako oczyszczenie.
Odległości są nie do pokonania. Dwa lata mija pomiędzy śmiercią małej świętej, pierwszej córki, a narodzinami narratorki, której życie okazuje się życiem zamiast. „Druga siostra” jest listem, który nie ma prawa dojść.
Odległości są zadziwiające także dla nas, którzy na Francję patrzymy z perspektywy Paryża. Kiedy czytam Prousta czy Mauriaca, nie chce mi się wierzyć, że przywołują czasy kiedy mój ojciec był dzieckiem. Scenerią jego dzieciństwa było średniowiecze (s. 19).
[Jest w „Bliskich” jakaś uniwersalność znajoma wszystkim, którzy wyjechali, nawet z dużego akademickiego ośrodka, jakim był Lu. Pamiętam dokładnie moment. Samochód rodziców. Jesień. W dół Filaretów do Pekawuenu. Nagły przebłysk: ja tu już nie wrócę. Wszystko potem jest narastaniem różnicy.]