
Edmund White, Marcel Proust. Biografia, tłum. Anna Zofia Jaskander, Ostrogi 2022:
1.
Dziwne. Oba wydarzenia dzielą dwa tygodnie. Paryż: miejsce jest to samo. W tym roku jednak bardziej przejęła mnie setna rocznica zgubienia przez Hadley Hemingway walizki z pierwszymi opowiadaniami jej męża niż stulecie śmierci Marcela. Z prywatnych rocznicowych uroczystości tylko ten skromny biograficzny tomik (okładka zacna, korekta miejscami trudna do przełknięcia).
Czytanie Prousta to była rewolucja. Prowadzili mnie do niego Jarosław i Hania. Oczywiście wtedy używałem go do introspekcji, wówczas jeszcze wydawało mi się, że zostanę pisarzem. Śmieję się z tego teraz, kiedy z trudem – nieraz po tygodniach – dochodzę do jakiegoś zdania.
To były czasy, kiedy opracowałem własną teorię Prousta: tylko zapis, czysty tekst może powstrzymać ich wszystkich od dorastania, starzenia się i w końcu umierania. Jest to zupełnie inne wrażenie niż z lektury Ernaux, której „Lata” wydają się służyć właśnie temu, by dorastanie, starzenie się i umieranie ze szczegółami opowiedzieć tekstem – odtworzyć i zapisać. Dla Prousta pierwszeństwo ma literatura, dla Ernaux – pamięć.
2.
Bohaterowie „W poszukiwaniu…” – udowadnia White – są remiksami rzeczywistych postaci: znajomych, kochanków, przyjaciół, bohaterów paryskich plotek. Majstersztyk Marcela Prousta polega na zbudowaniu opowieści na tyle wiarygodnej, że – na pierwszy rzut oka – może wydawać się rodzajem autobiografii; stworzeniu fikcji do złudzenia przypominającej niefikcję.
Co ciekawe, tym razem Marcel Proust – według White’a – prowadzi mnie do Jarosława (a nie na odwrót). Nie sposób nie zauważyć, że miłości Prousta realizują podobny schemat, co romanse Jarosława: hołubienie i schlebianie. Dla postronnego obserwatora (po stu latach) jawi się to jako naiwność, choć rodzi się z niej najpiękniejsza literatura (i to w obu przypadkach).
Notabene stanowczo łatwiej hołubić i tworzyć literaturę, gdy ma się do wydania – jak Marcel Proust – sześć milionów dolarów (to chyba największe zaskoczenie w biografii).