
Andrés Barba, Małe rączki, tłum. Katarzyna Okrasko, Filtry 2021:
Instrukcje.
Na stole są 72 przedmioty, możesz nimi robić ze mną co zechcesz.
Przedstawienie.
Jestem przedmiotem.
Przez ten czas biorę pełną odpowiedzialność.
Czas trwania: 6 godzin (20.00-2.00)
(Marina Abramović, „Rytm 0”)
„Małe rączki” są książką o dzieciach. O małych dziewczynkach wyjętych z obrazów Aleksandry Waliszewskiej. Dokładnie takich z ich sekretnymi mrocznymi obrzędami. I chociaż ilustracje Marty Konarzewskiej są same w sobie wspaniałe, to jednak, czytając kolejne strony, wyobraźnia wpada w świat Waliszewskiej. Myk i białe komunijne sukienki tańczą wokół demona.
Nie jest przypadkiem, że bohaterka ma na imię Marina. Powiadam wam: zbyt bliska jest opisana w „Małych rączkach” zabawa w lalkę, eksperymentowi Abramović. Zbyt bliska, żeby to był przypadek. Tamten performance przypominał modne wówczas psychologiczne doświadczenia ze złem. Książka Barby idzie o krok dalej: Marina jest mała dziewczynką, siedmioletnią sierotą jak z baśni. Podmiotem a ostatecznie przedmiotem rytuału odtwarzającego „Rytm 0” w sypialni domu dziecka.
Nie ma tu pytania o zło. Podobnie jak nie ma pytania o niewinność. Nasze wyobrażenia na niewiele się zdadzą: jest jak u Waliszewskiej – małe dziewczynki kochają i nienawidzą, są nieziemsko czyste i bezwzględnie okrutne.