
Biało-czarne
Uroczyste grupki krążą po arkadii. Dzień na tyle chłodny, że nie da się kąpać. Wszystkie grzeczne dzieci w obuwniczych przymierzają obuwie zmienne.
Boję się szkół, urzędów: wszystkiego, co próbuje nas wytresować, żebyśmy się stali jednakowi.
W fabryce czekolady
Mistrzowie cukierniczy, którzy trafiają do fabryk czekolady, po pewnym czasie nie mogą patrzeć na słodycze. Ja pracuję w fabryce polskości.
Polskość jest jedynie konstruktem społecznym, a to znaczy, że nie pracuję w Prawdziwym. Strasznie zazdroszczę innym Prawdziwego.
Jesień
W tym tygodniu zaczęła się gęś – mówi ten z ostrym nożem, co wycina mostki kurczętom. – Perlicy na razie nie ubijają – dodaje.
Młody Grek ma szew pod okiem, ślad po letniej bójce w portowej tawernie – dopowiadam sobie.
W tramwajach jest cieplej niż na zewnątrz to oznacza jesień – mówi M.
Mieczyki dostojne w promieniach sobotniego słońca. Niby południe, a godzina złota.
Cyrk
W pewnym momencie nudnawego przedstawienia (ostatni raz w cyrku byłem trzydzieści siedem lat temu, były lwy i słonie i oranżada w woreczkach, a ja przestraszyłem się klauna i ryczałem odwrócony tyłem, a potem w przedszkolu okazało się, że na innym przedstawieniu słoń zrobił kupę na arenie i przez tydzień nie rozmawiano o niczym innym, tylko o tym), konferansjer zapowiedział występy Kenijczyków.
Wbiegło pięciu w udawanych lamparcich wdziankach: budowali z siebie figury i skakali przez ogień. Dziwnie było klaskać, bo myślałem o ludzkim zoo w Antwerpii i wystawie światowej w Brukseli, i o tym, czemu akurat ten numer na lotnisku Bemowo.
Bardziej żenujący niż ten z magikiem, który zniknął w połowie występu.
Sen
Kołdra antygrawitacyjna (z przejęzyczeń i wynalazków autora)
W Kazimierzu Dolnym, który był węzłem kolejowym, sprzedawali piękne wyrzeźbione bombki z szopkami. W sumie za pięć sztuk tylko dwadzieścia dziewięć złotych. Poszedłem do bankomatu, bo nie miałem gotówki. Wracam do geesu, a tu pani ma już spakowane trzy kołdry z niebieskim, zielonym i czerwonym haftem. Czy ta sukienka może być na wesele? – nad łóżkiem staje A. i sen przemienia się w niesen, bo jest po szóstej i kolejny września. Wisi nade mną antygrawitacyjna kołdra.