
(Luźne notatki z lipca i sierpnia)
Tego lata zapisuję na kartce incipit: kiedy się wymykamy. Próbuję dopisywać dalsze ciągi: z wyobrażonych objęć albo z dusznych pokoi biurowych albo fotografiom, ale żaden nie pasuje. Nie daje się zapisać. Mamy swoje sekretne mapy. Kawiarnię z fontanną, Greka, stację metra.
Tego lata na nikogo innego nie umiem spoglądać.
Tego lata ludzi ogarnia szaleństwo od upału. Kobieta w tramwaju recytuje rytmicznie:
Przestępstwo przestępstwo na każdym kroku
Oszukaństwa w sklepach podwyższanie cen
Jeszcze tego nie było w Polsce
Żeby Polak był uchodźcą we własnym kraju
Tego lata pomidory są numerowane i zapisywane w księdze uczynków. Zjadamy je po imieniu i po kolorze. Dziecko powtarza litanię: indigo rose, indigo rose.
Tego lata cały kraj jest upstrzony plakatami z pytaniem o dzieci.
Tego lata nie mogę się skupić, myśląc ciągle o.
Tego lata wciąż trwa wojna. Przypomina o sobie czasem, ale jesteśmy od niej daleko. Na tyle, że władza może marzyć na nowo o wyprowadzaniu nas z Europy. Żyjemy w kłamstwie, ale któregoś dnia kłamstwo wylewa. Metafora okazuje się rzeką. W Odrze ginie życie.
Tego lata jedziemy do K. do Leżajska. Mają tam w muzeum szklaną pułapkę na muchy. Opisują ją słowami powieści Jarosława.
Tego lata dureń wyzywa bohaterów od durniów.
Tego lata Lublin zwiedzamy jak obce miasto. Jeśli wyjdzie się poza obręb murów, trafia się na zapadnięte chorowite domy. Tam miasto ma chaszcze i dreszcze.
Tego lata oglądam dwa razy pod rząd „Pokolenie 56k”, uznając, że to najlepsze, co oglądałem od dawna.
Tego lata wjeżdżamy na szczyt Woli, pijemy koktajle i spoglądamy na rondo u podnóża. Wieczór jest letni. W moim kieliszku pływa marakuja.
Tego lata wybieram do pracy nowe trasy. Jadę o poranku na dalekie Bemowo i wsiadam do pustego metra.