dziennik 63/22

Dziecko (A.K.), Titanic, 2022

Z Jarosława

W wydanych w 1993 r. „Marginaliach” Jarosław Iwaszkiewicz, jak się okazuje zażarty zwolennik mszy trydenckiej, zapisuje: Wszystkich uderza teraz – dawniej zatarta magią czarodziejskich słów – modlitwa pogrzebowa za pierwszego, który z żałobnego orszaku przeniesie się na tamtą stronę . Zebrani popatrują na siebie jak w obozie skazańców. Na pogrzebie Kowalskiej skazanym był Zawieyski (s. 87).

Szukam w formularzach i brzmi ona następująco: Módlmy się także za wszystkich żyjących, a zwłaszcza za tego spośród nas, którego Bóg najpierw powoła przed swój sąd.

Z notatnika w telefonie

Bo jest takie uczucie, że gdzieś spędzisz razem wieczór w restauracji albo na piwie albo na winie. Uczucie szczęśliwego niepokoju, kiedy oczekujesz na spotkanie z kimś. Uśmiechasz się wtedy na zdjęciach jak nad Odrą we Wrocławiu. A tu tego nie ma.

Z podróży

W popołudniowym mieście drożdżowych kogutów, gdzie parasole żywca zasłoniły świętych Mikołaja i Krzysztofa, i jeszcze farę, i parę galerii, w których sprzedawali pożal się Boże obrazy z kotami i nagimi plecami, gdzie kiedyś płakałem, bo chciałem na basztę a miałem trzy lata i bardzo chciałem, doszło do tragedii spowodowanej niewprawnym dzióbkiem budowniczej.

Stoimy teraz żałobnie pod śladami jaskółczego gniazda, które nie utrzymało ciężaru piskląt.

Z kosmosu

Patrzymy na trzynaście miliardów lat świetlnych, a one – kłamał Nietzsche – wcale na nas nie patrzą. Już dawno minęły i ich nie ma. Zanim my powstaliśmy, zanim my umarliśmy, zanim stworzyliśmy wszystko, co nasze, zimne obojętne światło.

Z przystanku linii 10

To było Boże Ciało i szukaliśmy sklepu, żeby kupić wódki

Z notatnika w telefonie

Ze Świętokrzyskiej przez Ogród Saski nie ma najmniejszego sensu.

Z gabinetów

– Okulary. – Nie ma. – Jak nie ma? W tym wieku? – Nie ma, bo widzi. – W tym wieku nie ma, że widzi. Proszę tutaj. (Sprawdza. Wypisuje.) – Tyle. Dziękuję.

– Niedobrze. Jak pan ocenia siebie? – Dobrze. – Wpiszę panu jeszcze to. Tylko jedna kawa, niech pan pamięta. I lepiej bez wina.

Z wojny

Idą w letni poranek o dziewiątej trzydzieści osiem. A przed jedenastą napotyka ich rakieta i zostawia czerwone róże z krwi. Tak jak kiedyś w Sarajewie w kolejkach po wodę. Na chwilę zaglądamy do komunikatów. Płaczemy albo się oburzamy, ale tylko na chwilę. Oswojone wojny bolą wyłącznie punktowo.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s