mija marzec, miesiąc boga wojny. kijów nie upadł, żyjemy ciągle na granicy. budzimy się z njusfidem, z njusfidem zasypiamy. patrzymy na maskotki przytulane w autobusach do ciepłych dziecięcych kurtek.
*
matka z córkami uśmiechają się spoglądając na pegazy. jadą na plac wilsona a to strasznie daleko w nieoswojonym mieście, liczą te ostanowki i liczą. pegazy dużo szybciej przefrunęły na żoliborz.
*
derusyfikacja węglowodorów: wpadli – o naiwni – w taki dziki zachwyt, jakby z tych ust przez ostatnie lata padło choć ziarenko prawdy. o chwała bądź, o chwała! – wołają na wyprzódki. (koronawirusa już nie trzeba się bać – mówiły te usta nim umarło sto tysięcy).
*
us army o poranku zajmuje kawiarnię. długi ogonek w mundurach stoi grzecznie po americano.
*
najdalszą gwiazdę, którą dostrzeżono, astronomowie nazwali earandilem. czy to, w całym tym zamęcie, nieszczęściu i śmierci, nie jest piękne?