dziennik 4/22

Marcel Jean, Szafa surrealistyczna, 1941. ©2021 Artists Rights Society (ARS), Nowy Jork/ADAGP, Paryż, ©MAD, Paryż/Jean Tholance, źródło: artnet.com

(centrum dowodzenia)

siedzimy w szarym polskim styczniu po uszy, czekamy na wojnę. w moim zdalnym centrum dowodzenia mam dwa telefony i dwa komputery. dziecko strzela balonami, które zostały ze szczęśliwego nowego roku. myślisz, że przyjdzie omikron i nas zje? – pytam a.

(niedziennik)

w ogóle muszę mniej mówić i swoje myśli zachowywać dla żony oraz dla tego notatnika – pisze rakowski w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. słucham się mądrych rad. nic nie zapisuję. dziennik wymaga skrupulatności i systematyczności. dni dzielą się na sny i jawy.

(bródno)

– najbardziej go lubiłam, myślę po latach – pisze k. niewiele nam zostało z tamtych czasów, poza nami samymi, z jego brązowej książki dobrze się uczyło. ile razy pisze o flagach? – przepytywaliśmy siebie albo powtarzaliśmy liluokalani, ostatnia królowa. a potem tańczyliśmy na korytarzu i pojechaliśmy na lotnisko odprawiać samoloty. był maj albo czerwiec roku dwa tysiące.

nigdy nie potrafił palcami trafić w palce a ciągle powtarzał tę figurę na swoich wykładach, ach jak się z tego śmieję w kościółku na bródnie, w którym ze dwadzieścia osób i urna w kształcie samowara z tuły. jakby go zapomnieli, jakby go nie było. – strasznie to smutne – piszę do k.

(prognoza pogody)

grad. listonosz z pustym wózkiem schronił się w sto dwadzieścia dwa. odbywałem telefonicznie podróże do lata na innej półkuli. wyznawały mi miłość moje własne sny. wybiegałem przez meblościanki w chełmoński krajobraz. czytałem cegły czekając pod gabinetem, w którym płaczą dzieci (przychodnia była tylko dla ludzi sukcesu: w poczekalni czekał forbes).

w któryś poniedziałek zimowa burza. mickiewicz na coś się przydaje, jest piorunochronem.

(gwinea równikowa)

dzień, w którym ogłaszają sto tysięcy ofiar zarazy jest zupełnie zwyczajnym dniem. żałobę ogłasza rządowa telewizja z okazji rocznicy zejścia Mать-героиня bliźniaków. transmitują na żywo. z kolejnych maili wyłania się gwinea równikowa albo sao tome. dusimy się w kłamstwie.

eksperci nawołują do wojny i opowiadają o von ribbentropie. tymczasem pojawia się casus belli (o profesorze d., czemuż ty na bródnie?): henkel odmawia panu biskupowi pokropienia święconą wodą sprzętu agiede. wielkie prześladowanie chrześcijan. obrona terytorialna rusza na breslau. oburzeni katolicy (ci, których nie oburza śmierć na granicy) mdleją jak święty kostka, gdy ktoś mówił ku..a. (benedykt xvi nie mdlał, ale się nie cieszył).

wszyscy mówią ku..a, brakuje innych słów, by opisać rzeczywistość.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s