Domenico Starnone, Wyznanie

Ilustracja ze strony tytułowej, Mario Sughi

Ukochana osoba to jedno, a co innego to osoba rzeczywista, której nie widzimy naprawdę, dopóki ją kochamy. Ileż czasu trwonimy w miłosnych związkach. W ostatnich latach sprawnie wymyśliłem pewną osobę. Z wielką rozkoszą posiadłem cielesność mojej akwareli o lekkich barwach i w sąsiednim pokoju mam prawdziwą roczną córkę, którą wytwór mojego umysłu wydał na ten świat (s. 53).

Przedziwny urok, który posiada „Wyznanie” opiera się przede wszystkim na powyższym rozwinięciu myśli Prousta (tłumaczę na szybko z krążącego po sieci cytatu: zakochujemy się w uśmiechu, wyglądzie, kształcie ramienia. Wystarczy. Potem przez długie godziny nadziei bądź rozpaczy tworzymy daną osobę, kształtujemy jej charakter). Już nie wyobraźnia. Miłość jest formą literatury. Nie pamiętamy prawdziwych osób, pamiętamy jedynie ich obrazy namalowane przez nas samych.

Ale też literatura jest miłosnym wyznaniem:

Pocałunek to pocałunek.
– Przesunę tylko koniec języka po twoich siekaczach
(s. 14).

Nie mogę się oderwać od powieści Domenica Starnone. Prześwietla ją takie samo rzymskie światło jak to, które przebija się w liściach platanów jesienią nad Tybrem.

(Zanim się rozstaniemy wyznam ci swój największy sekret, a ty mi wyznasz twój – opowiadam o tym, gdy warszawskie światło prześwietla topole).

(tłum. Katarzyna Skórska)

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s