
1.
Czerwona okładka z wielkimi literami tytułu rzuca się w oczy. Zostawiłem książkę w pracy i zastanawiam się, co powie sprzątaczka. Kiedy do niej wracam, kolejne strony rozczarowują. Przechodzę niewidzialną granicę pomiędzy reportażem a propagandą wojenną. Książka Ziemera ukazała się w 1941 r. W dwa lata później stała się scenariuszem antynazistowskiej kreskówki Disneya. Nie da się czytać jej jako obiektywnego dokumentu, nie da się wyrwać z kontekstu. Na ile więc Ziemer koloryzuje? Na ile podciąga obserwacje pod założony scenariusz?
2.
Ale najpierw robię test. Ze strony 35 wyciągam kilka zdań: Chłopcy i dziewczęta nie mają nic wspólnego. Ich cele, ich przeznaczenie w życiu są fundamentalnie różne. Chłopcy zostaną żołnierzami, dziewczęta będą rodzić i rozsyłam po bliskich z pytaniem, kto to powiedział:
a) minister edukacji III Rzeszy, Herr Rust
b) doradca ministra Czarnka
c) proboszcz z Pobożna
Odpowiedzi rozkładają się równo.
3.
Próbuję zrekonstruować główną tezę autora. Opisywany przez niego system edukacyjny Trzeciej Rzeszy jest systemem quasi-religijnym, opartym na kulcie jednostki. To ta nowa religia zastępuje stare kulty, wprowadza nowe rytuały, nowe rites de passages całkowicie podporządkowane fanatycznemu uwielbieniu zbawiciela Niemiec. W gruncie rzeczy Ziemer niewiele uwagi poświęca szczegółom wychowania, koncentrując się na udowadnianiu swojej tezy.
Nie ma edukacji, jest jedna wielka modlitwa do Hitlera. Na ile ten obraz jest prawdziwy? Na ile autor wyolbrzymia?
4.
Jest jednak coś niespodziewanie szczerego w reportażu Ziemera. Stosunek do pozamałżeńskich ciąż i nieślubnych dzieci. Hitlerowskie Niemcy w tej kwestii jawią się autorowi przerażające przez swój libertynizm: członkinie BDM zachęca się do rodzenia dzieci dla Hitlera, dostępna jest edukacja seksualna, a matkom zapewnia się pobyt w specjalnych ośrodkach matki i dziecka, gdzie przechodzą ideologiczną (religijną?) indoktrynację. Zderza się to z anglosaskim purytanizmem, w której dziecko spoza małżeństwa jest powodem do potępienia kobiety. Co w istocie czyni jeden z miejscowych Anglików, zwalniając ciężarną, na jego nieszczęście zaangażowaną, kobietę ze służby.
Trudno dociec, co autorem bardziej wstrząsa: fanatyczna wiara kobiet w wodza, czy ich niemoralne – jak na amerykańskie standardy – prowadzenie.
(tłum. Anna Dorota Kamińska)