
I
Zawodowy ksiądz, członek kilku rad obecnej władzy, częsty gość w urzędzie poucza w telewizji, iż zaraza jest karą bożą: mamy do czynienia z tym [karą bożą – przyp. Dz.U.], co potwierdza wiele znaków z nieba. Znaki z nieba. Wpatrywali się w nie, zamiast spojrzeć dokoła. Dlaczego za hańbę i nieczystość Kościoła Bóg miałby karać zwykłych ludzi?
II
Opowiem Wam o zarazie w Pobożnie.
To tam, gdzie tygodniowo jest dziewięć, dziesięć pogrzebów zamiast dwóch albo trzech i tam, gdzie pewnego razu sąsiadka z góry przestała kasłać. Ci z piątego byli w szpitalu, ciężko chorowali na czwartym i dziewiątym. Ale Pan Bóg czuwa – ogłosił proboszcz – przez cały rok pandemii na covid w Pobożnie zmarła jedynie jedna osoba.
(Nie pytajcie o logikę powyższego akapitu. Stara zasada etnologów: jeśli Hopi tańczy o deszcz i deszcz spada – bóstwa wysłuchały, jeśli nie spada – źle tańczył).
Pan Bóg czuwa: kiedy wchodzisz do kościoła, zdejmij maseczkę, żeby się modlić. Nie trzeba się bać. Szczepionki nie są zgodne z wolą bożą. Pełny kościół w święta, Pan Bóg czuwa. Woda święcona ma wielką moc.
(Poza tym Krzysztof Krawczyk zaszczepił się i trafił do szpitala. Dowód niepodważalny).
III
Opowiem Wam o E.
Jeszcze rok temu E. mówiła, że nie wierzy w zarazę, jej mąż publikował wpisy o spisku, ale potem ktoś w jej miejscowości chorował, więc to jednak nie grypa. Tydzień temu E. była mocno skonsternowana, kiedy powiedziałem jej, że z obawy nie chodzę do kościoła. Była piękna niedziela palmowa i ślina pięknie rozpryskiwała się o plastikową przegrodę konfesjonału. A jest jeszcze dyspensa? – dopytywała E., chociaż nie chciałem tłumaczyć, że zdanie panów biskupów ma dla mnie taką wartość jak komunikat rządu. Żadną.
Pierwszy po niedzieli palmowej zachorował wikariusz. Potem mąż E., ona sama i dziecko. Gorączka, nocna pomoc lekarska, usiłuję mesendżerem pocieszać E., ale od dawna już nie umiem odczytywać znaków.
(Jedziemy do Pobożna. „Nie będziesz wystawiał Pana Boga na próbę” – przypominam przy stole. Krzysztof Krawczyk wyszedł ze szpitala i na święta wrócił do domu).
IV
To ogłoszenie duszpasterskie, które krąży po internecie jest tylko dla tych, którzy umieją czytać znaki. Judasz zdradził Jezusa. Podobnie w naszym kościele w Wielki Czwartek, jeden z parafian (…) zadzwonił na policję zgłaszając przekroczony limit wiernych w kościele. Nie wiem skąd ono, ale całkowicie jest zgodne z teologią Pobożna.
W zeszłym roku w Pobożnie ksiądz w górnym kościele trzymał się limitu, w dolnym – zbierały się tłumy. To były takie katakumby prześladowanych chrześcijan. Głoszono tam apokalipsę (Jezus w koronie w orły, który we wrześniu ubiegłego roku – jak pamiętacie – miał rozprawić się z grzesznym światem). Ale zarazy nie było. Całe szczęście. Jedna jedyna osoba zmarła w Pobożnie na covid.
Zapewne grzesznik.
Nie mogę w nocy spać. Jesteśmy w grupie ryzyka. Jedyni, którzy w Pobożnie nie poszli do kościoła.
V
W poniedziałek czyta się list rektora nar-katolickiej uczelni z Lublina, tej samej, dla której krwiożercze mity o mordach rytualnych są tematem do dyskusji. Pan rektor żebrze o pieniądze i opowiada banialuki o Bogu, honorze i ojczyźnie. W tym roku musiał wspomnieć o zarazie (która mocno przetrąca kościele finanse):
Dla ludzi wierzących – pisze ów funkcjonariusz – nie jest ona bezsensownym, przypadkowym i śmiercionośnym wydarzeniem, ale doświadczeniem zesłanym przez Boga, abyśmy mogli na co dzień zmartwychwstawać do pełni naszego człowieczeństwa.
Dalej jest mniej więcej o tym, że utrata moralności jest groźniejsza od utraty naszego ziemskiego życia i zdrowia. Chodźcie więc wszyscy do kościołów, zapełniajcie je, zdejmujcie maseczki, kaszlcie i kichajcie, grzesznicy pójdą na potępienie, hufiec Polaków-katolików zajmie szturmem niebo.
Wyobrażam sobie tego Boga z listu rektora, to ten sam bóg, co Bóg z Pobożna, który rozsypuje ze złotego puzderka małe kolczaste kuleczki i z radością patrzy jak kolejne dziesiątki zwijają się z bólu i padają jak muchy. Niebo według polskiego Kościoła niewiele różni się od piekła.
(Wracamy. Krzysztof Krawczyk nie żyje, czyta w korku A.)