
Wtorek
Poranny autobus. Odkąd (w poniedziałkowy poranek) wyciąłem z telefonu twittera, nie potrafię się skupić na ekranie (dopiero drugi dzień po wyborach). Świeże słońce ociera się o przewiewną parę, która wsiadła przy którymś z cmentarzy. Będzie upał tego dnia. Dużo kawy.
Środa
Restauracje przy cmentarzach są pewną ekstrawagancją. Tutaj nad paellą czuwa kopuła świętego Karola. Zaraza już dawno minęła, może pozostały niewprawne sposoby powitań tak, żeby ominąć dotyk, ale po co, skoro i tak w najlepsze potem trwa intensywna wymiana oddechów.
Z kuchni pachnie morzem jak nad Morzem: być może rozpylają preparat śródziemnomorskiej soli, być może to najkrótsza pozytywna kulinarna recenzja.
Czwartek
Od rana stawiają rusztowania. Zamiast zdalnej pracy przysuwamy się bliżej okna, żeby obserwować ludzi. Nie ma ciekawszych stworzeń do oglądania.
Piątek
Dziecko powróciło. Uczymy się od nowa życia razem.