

Niedziela 24
1.
To państwo miało nazywać się Wielkie, było już największym drzewem, budżet bez deficytów, samodzielnie ogrywało resztę Europy. Fabryki propagandy pracowały na wysokich obrotach.
Bańka mydlana pękła w kilka tygodni. Ludzie szyją maseczki. Restauracje dostarczają posiłki lekarzom. To, co wielkie nagle się kurczy. Nieprzygotowani na nic, nawet po szkodzie głupi.
Słowacja: narodowy program wsparcia psychiatrycznego, Hiszpania: dochód podstawowy dla każdego, Polska: obietnica masowych zwolnień i brak ochrony pracowników (zupełne milczenie państwa o przemocy domowej, o nasilających się w zamknięciu problemach psychicznych – pani poseł z partii rządzącej chichocze).
2.
Msza po raz kolejny z Gdańska. Cytuje Franciszka jak proroka naszych czasów: Chrystus puka do drzwi kościoła od środka, chcąc wyjść (czas zarazy okazuje się tym otwarciem drzwi, pozbawieni kościoła jesteśmy Kościołem); Kościół jako szpital polowy (od razu obrazki z hal sportowych i targowych Bergamo i Madrytu).
3.
W środku właściciel grał na pianinie. Świętokrzyska pławiła się w słońcu. Odbierałem dwie pizze. Było tak cudnie, absurdalnie.
4.
M. ma rację: wciąż mówimy o zarazie, wszystko nam się kojarzy. Nawet podróż to podróż do kresu nocy.
Poniedziałek 25
Coraz rzadziej zaglądam do statystyk. Epidemia spowszedniała, nowe obyczaje, balkon jako ogród, liturgie i przyjaźnie na ekranach komputerów. Za to do Polski nie można się przyzwyczaić. Jeśli kiedyś Dziecko zapyta mnie, na czym polega perfidia zła, opowiem o tym poniedziałku. O starcu – przed którym drżą, a przecież to żałosne – podnoszącym rękę na własny kraj. O tych wszystkich wielkich słowach, które zasłonić miały małość.
To polska karma – piszę do C. do Madrytu, ale ona chyba nie potrafi zrozumieć (a ja nie jestem specjalistą od religii Wschodu). Czytam Kochanowskiego o nierządnym królestwie i odkrywam w tym tekście zaskakującą świeżość. Tak jakby ten poniedziałek zdarzył się w 1578 roku.
Boris Johnson trafił na intensywną terapię – piszę do R., pomijając imię. Odzywa się po chwili: uff, myślałem, że Scarlett Johansson.

1 Comment