(Balthus, Teresa na ławce, 1939, kol. pryw., źródło: tumblr.com)
Wstęp. Jarosław
„Niewypowiadalne pożądanie” uobecnia się w dziennikach zazwyczaj w trybie nostalgii i komemorytatywnej ewokacji, cofając teraźniejsze wypadki w przeszłość (B. Dąbrowski, Queerowanie intymistyki: Iwaszkiewicz, Zawieyski, Gide, „Autobiografia. Literatura. Kultura. Media” nr 1 (2), 2014, s. 60).
Biblia w obrazkach. Sara
Może dlatego, że wzruszają mnie dzieci – chyba, że chodzi o plac zabaw, bo wtedy nie (tutaj) – najbardziej rozczuliła mnie opowieść o Sarze: nigdy nie przyglądałem się jej dokładnie. Biblia Boyera i Blocha pozbawia opowieść nadmiaru słów, kondensuje uczucia, dodając jeszcze obrazki jak z Lascaux albo niemieckich ekspresjonistów (czym jest ekspresjonizm? tutaj). Więc czytam o Sarze (Schowana w namiocie staruszka wybucha śmiechem. W tym śmiechu są wszystkie porzucone oczekiwania. Stracone nadzieje. Zapomniane obietnice) a potem, parę rozdziałów dalej, o Jozuem i milknę, i odkładam Biblię, skoro w niej Bóg nakazuje ludobójstwo.
(F. Boyer, S. Bloch, Biblia. Wielkie opowieści Starego Testamentu, Dwie Siostry 2017)
O fotografiach
Wyobrażanie sobie, że oglądam zdjęcia Dziecka jak jest małe, a ono już małe nie jest, powoduje u mnie ataki Weltschmerzu. (Dopiero fotografia jest wystarczającym dowodem, że byliśmy. Nieliczne świadectwa pisemne i malarstwo portretowe nie potrafią w żaden sposób dowieść istnienia. Tylko fotografia obiecuje i oferuje wieczność: niewinny uśmiech dzieci z początku dwudziestego stulecia).
Dziecko. Wybrane przygody
Dziecko pokazało pustą łubiankę. Nie ma, nie ma. Nałożyliśmy sandałki i poszliśmy na targ. Ono pierwsze machając koszyczkiem, my za nim.
Dziecko szło chodnikiem. Naprzeciw husky o błękitnych oczach. Polizał Dziecko po policzku i pobiegł dalej. Dziecko zdziwiło się.
Dziecko wskazywało roślinki na balkonie. Pi, pi, pi to znaczy chcą pić. Mama podlewała. Dziecko wąchało bez.
Dziecko zażyczyło sobie pizzę. Ósma wieczór: pokazywało rysunek i wołało. Autor bloga zaczął zagniatać ciasto.
Okno (zob. też tutaj)
Rozpraszają mnie, dyplomowanego urzędnika, te bezustanne pielgrzymki szkolnych wycieczek za otwartym oknem. Toteż, kiedy po raz kolejny pan przewodnik mówi o Mickiewiczu, zamykam je. Gwałtownie robi się gorąco. Już któryś dzień czekamy na burzę. Poddaje się. Zaj…ię cię, ku..o – powtarza do telefonu przechodzień głosem tak donośnym, że zagłusza uczennice.
(29-31.05.2017)