Wiesz… może to jest sposób na zakończenie twojego koncertu. Mam na myśli… nie wielki finał z trąbkami i smyczkami, może to jest właśnie ten koniec (…) Nie smutny, nie wesoły. Tylko mały pokoik, lampka, łóżko, śpiące dziecko i ogrom samotności (z filmu „Przyjeżdża orkiestra„)
Dzisiaj z samego rana zaczął się wieczór. Ponieważ przestałem przeglądać repertuary, zacząłem czytać swoje własne stare recenzje.
Pisałem rok temu (tutaj) o powyższym cytacie, z którego opuściłem wtedy dwa ostatnie słowa: dzisiaj czytam te słowa zupełnie inaczej. Radośnie. Życie dzieje się tu i teraz. Coś się musiało wydarzyć po drodze, bo rok później, znów czytam je na sposób równie zgorzkniały jak w dwa tysiące ósmym. Powinienem chyba wrócić do witaminy D (A. zwróciła na to uwagę przy kolacji, to jest śniadaniu).
(06.11.2016)
