Nie można bezkarnie przymykać oczu na to, co się dzieje – myśli autor bloga i nie robi nic. Kiedyś sądził, że będzie bohaterem, tym z encyklopedii, teraz przyjmuje do wiadomości, odnotowuje kolejne kataklizmy. Dorósł, ma Dziecko. Jeszcze mniej się dziwi, on jawny, tym, którzy zostawali tajnymi w.
Teraz myśli o Nich: tak bardzo kochają Polsce, że tuląc, duszą ją. I zostaniemy sami – dodaje sobie po cichu – w fatalnej sytuacji międzynarodowej, zobaczymy w środę, trwoniąc to, co osiągnęliśmy, z powodu czyjegoś kaprysu albo szaleństwa.
I jeszcze słyszy, że w gadzinowym dzienniku plują na znane mu osoby, nie jakieś dalekie, ale takie, z którymi jest na ty, i nagle osacza go myśl, że to już, zaraz, niebawem, nadciągnie nienawiść (04.11.2016).