Jeśli z przodu okładki pojawia się tyłek, a z tyłu – Mariusz Szczygieł pisze, że ta książka nie jest przygnębiająca, masz prawo oczekiwać czegoś w stylu czeskim: wariacka, ale pogodna (nadal Szczygieł z okładki). Nie, to nieprawda.
Ten krótki (i ciekawy) zbiór reportaży nie jest ani pogodny, ani nieprzygnębiający. To opowieść o potwornej samotności Polaków, o ich pogoni za dobrobytem, o rozpadzie przyjaźni, o laicyzacji, która podobnie jak religijność nie ma w sobie nic z racjonalnej decyzji.
Smutek, smutek, smutny kraj sprzedawczyń używanych majtek, zdesperowanych dłużników i zanudzonych pracowników korporacji. Jak jeszcze czytasz to w taką polską pogodę, to naprawdę marzysz, żeby uciec stąd jak najdalej.