Dziennik. O tym jak zwykłą wizytę u dentystki przerobić na epos

Miał wrócić z tarczą. Wybrał się do Wilanowa. Prawdziwy bohater, w żelaznej zbroi znieczulenia i rozczulenia (wreszcie). Nawet na kaczki nad potokiem spoglądał z butą i na dziecko, co powtarzało jakiejś mamie: kocham cię, gdy on szedł dzielny mimo kaczek. Nadchodził chłód. Czy to, że bolała ją ręka, to był palec boży?

– Mogłeś jej powiedzieć, zgodnie z prawdą, że Ciebie codziennie bolą resztki duszy a jakoś się zmuszasz i robisz swoje.
– Bo to tylko bóle fantomowe. 

Rozbity, bez heroicznej miny i kostek lodu na policzku, wstydliwie wlókł się autobusem, zamiast zażywać wielkiej chwały i ketonalu. Wszedł do cukierni, było późno. Marne zwycięstwo, ale zawsze. Do pączków dwóch, cztery gratis.

(04.02.2016, deszcz, słońce, śnieg, wiatr)

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s