Odbyliśmy z A. zasadniczą rozmowę o ginięciu za ojczyznę. A. była stanowczo przeciw i przytaczała argumentację godną (przynajmniej na początku) Jarosława: że życie liczy się najbardziej, twoje życie i po co ginąć za kretynów, którzy wybierają tak, a nie inaczej, a potem i tak żadnej wdzięczności, bo przyjdą kolejni kretyni i zrobią z tym państwem, co im się żywnie podoba, a ludzie nie zauważą, bo dla większości to żadna różnica. Po co im wolność słowa, jak i tak nie czytają. Tak mniej więcej mówiła rozsądna A.
Autor bloga jak zwykle wahał się jak Nike. Bo oczywiście już dawno doszedł do tego, że Jarosław miał rację, ale z drugiej strony kuszą go te wielkie idee, co biegają po historii, rozgniatając kogo popadnie. Zwłaszcza, że przyszła dobra zmiana i te rozmowy przestały być tak abstrakcyjne jak nam się do tej pory zdawało.
(16.01.2016, piękny śnieg leży pod błękitnym niebem)