Dziennik. Początek grudnia

Doczekałem się. Grube płaty leciały za oknem. Pokazałem dziecku, ale nic nie powiedziało (może dlatego, że jeszcze nie mówi?) Ja się ucieszyłem. Nastąpiła zmiana. Taka, co zawsze jeździ sto osiemdziesiąt, wsiadła w sto dwadzieścia dwa. Kawę podał mi nowy gość z długą brodą.

Biurko stało jak zawsze. Śnieg się roztopił (01.12.2015).

1 Comment

Dodaj komentarz