
Akurat kiedy zdjąłem z okładki opaskę z napisem „Nie oglądać przed ukończeniem 18 roku życia” i zająłem się kawą, obok nagiej książki Savatiera, na kanapie w pokoju, usiadła babcia. Nawet pomyślałem wcześniej, że nałożę ten napis, ale zamieszanie ogólne, więc stało się. Kiedy wróciłem odwrócona książka leżała przy poduszkach a babcia milczała.
Zupełnie coś innego miało być wstępem:
Otóż pewnego bladego poranka w okolicach szpitala położniczego, wpadłem na pomysł, że musi istnieć pewien – nieuświadomiony i nieopisany dotychczas – powód, dla którego duchowni krzywo spoglądają na kobiety. Zazdrość o poród. Zazdrość o jedyny dostępny ludziom sposób powtórzenia, w jakimś stopniu, stworzenia świata. Takie miewa się myśli jak się działa w dużych emocjach i wtedy właśnie na myśl przychodzi Courbet, i wcale nie anatomia, ani pornografia, ale właśnie ów początek świata, repryza.
Dobrze, że nie opublikowałem. Wcale zresztą nie chodzi o zgorszenie, takie jak zgorszenie mojej babci, ale o fejsbuka, który jest tak bardzo purytański, że pewnemu francuskiemu nauczycielowi zamknął konto, gdy ten umieścił „Początek świata” na swoim profilu. Nie pierwszy przypadek, tyle, że ów nauczyciel o Courbeta walczy przed paryskim sądem (szczegóły tutaj). Nie trzeba więc zdejmować opaski. Obraz pozostaje tak samo skandaliczny dzisiaj, tak jak był wtedy, gdy za zieloną zasłonką wisiał w łazience otomańskiego dyplomaty w Paryżu.
Savatier opisuje historię obrazu metodą podobną do badań biograficznych. Jeśli pojawia się w niej jakaś postać, autor natychmiast wyszukuje jej życiorys i tym sposobem do „Początku świata” doczepiona zostaje cała gromada różnorakich bohaterów: artystów, arystokratów, skandalistów. Początkowo ma się wrażenie, że jest to towarzystwo, które właśnie wstało zza stołu u Pani Verdurin (podobny sposób pisania i podobna atmosfera jest u Edmunda de Waala, jednakże tam bohaterem jest mała japońska figurka). Powstaje z tego całkiem ciekawa opowieść o życiu i zmieniających się obyczajach, a niekoniecznie o samym płótnie z łonem.
W autobusie na wszelki wypadek nie zdejmuję opaski.

3 Comments