Bez dystansu. Czytając komentarze na forach:
Te wszystkie nasze wielkie słowa, nasze megalomańskie hasła, nasz (i tylko nasz) Bóg (z Matką), honor, ojczyzna, właśnie na naszych oczach okazują się być całkowicie puste. Żyjemy w Polsce, Krainie Obrzydliwości i dzisiaj bardzo mi wstyd, że jestem Polakiem, w dodatku Polakiem-katolikiem.
Bo to jest właśnie Polska:
ci, a jest ich cała masa, mający w awatarach żołnierzy wyklętych i Polski walczące, co życzą śmierci tym, którzy uciekają przed śmiercią;
biskupi, którzy troszczą się o mikroskopijne zarodki a mają gdzieś los tych, którzy uciekają przed śmiercią;
najbardziej pobożni z pobożnych, co całe życie są ewangelicznym wzorem, ale uważają, że ci, którzy uciekają przed śmiercią, zasłużyli na śmierć (dziwne, obserwacja z ostatnich tygodni: im mniej ktoś mówi o wielkich wartościach i Bogu, tym bardziej obchodzi go los człowieka).
Nie obchodzi nas to, bo interesujemy się tylko sobą, myślimy tylko o sobie, obrzydliwie zadufany mały narodek małych ludzi, którym wmówiono, że są wielcy. (A kiedy będziemy błagać i prosić, i nie pomogą nam, po raz kolejny oskarżymy świat o swoje nieszczęścia).

3 Comments