Dziennik. Naprawdę

 

Nie wiem jak się do tego przyznać, ale mnie, diarystę, dręczą wyrzuty sumienia, dręczą też koszmary zapewne od tego, co uczyniłem. Otóż, wstałem w poniedziałek rano i napisałem trzy krótkie kawałki, które następnie jako dziennik opublikowałem w tenże poniedziałek, we wtorek i w środę. Dziennik był i spokój (wówczas chwilowy, ale jakże cenny, ta myśl, że dba się o Czytelników i Czytelniczki), ale w ten sposób ominąłem to, co należałoby opisać.

A należałoby opisać brnięcie w roztopach do pewnej opustoszałej knajpy nad bagnami i z An. siedzenie długo, i gazową dmuchawę do rozgrzewania opustoszałych knajp też. Migoczą lampeczki led i gołoledź się zbliża wieczorem (poniedziałek). Mężczyznę, który w kawiarni zamawia bezę, a potem zmienia kawę na coś z bitą śmietaną, tłumacząc, że jak ma być na słodko, to ma być na słodko (wtorek). Tudzież scenkę z koło kina „Femina”, którą wysyłam do R.: Gdzie jest przystanek tramwajowy – pyta niewidomy na wysepce. Tam – pokazuje starsza pani (środa).

I należałoby opisać też, co nam przyniesie czwartek (12.02.2015).



((D)opisane: wystawa „Postęp i higiena” w darmowej – w czwartek – Zachęcie. Raczej zawód. Naprawdę wstrząsające eksponaty gubią się w natłoku innych, mniej ważnych. Sale aż oblepione różnymi przedmiotami. Słabe podpisy, więc ciężko zrozumieć bez jakiegoś przewodnika, co kryje się za myślą główną danego zbioru. Doczepione do „Postępu i higieny” różne tematy, które tylko częściowo mają związek jak tożsamość albo emigracja.)

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s