Znalazłem je. Na dnie starej szafy, w tekturowym pudle oznaczonym moim imieniem. Czekały tam od pięciu lat. Że też wybierałem takie brzydkie zeszyty, żeby zapisywać życie (blog też nie grzeszy szczególną urodą, to się nie zmieniło). Otworzyłem na próbę parę stron. Uczucie znane wszystkim memuarystom: wstyd połączony z politowaniem.
Na koniec, po tylu latach, okazało się, że nie jestem kimś szczególnym.

1 Comment