Savonarola, Medytacje więzienne, Wyd. Marek Derewiecki 2010

Ów złotousty kaznodzieja i wielki niepokorny władał Florencją, ale teraz wyparł się go, takie polityczne gierki, jego własny Kościół, wtrącił do więzienia i oczekuje tam Savonarola na egzekucję.

Rozmawialiśmy o tym z M. ostatnio, że ciężko jest znieść takie podglądactwo chwil najbardziej intymnych a szykowanie się na śmierć chyba do nich należy. Może właściwie moja chęć przeczytania „Medytacji więziennych” nie wynikała wcale z pobudek religijnych albo historycznych, ale z tego koszmarnego voyeuryzmu. Zobaczyć widok cudzego cierpienia.

Rozrywany jest Savonarola między Nadzieją a Smutkiem. Nadzieja brzmi nowocześnie, jak Kościół posoborowy, wskazując na miłosierdzie i łaskę, Smutek chce doprowadzić prześladowanego do samobójstwa, opisując boską sprawiedliwość, która opiera się na płomieniach (jak w ołtarzach kościołów Wyspy). To bardzo uniwersalna medytacja, myślę sobie, pamiętając o synodalnych dyskusjach. Czy jest miłosierdzie dla każdego? Czy może niektórzy, na przykład rozwodnicy, zasługują jedynie na kamień młyński u szyi? Kościół otwarty i Franciszek kontra faryzeusze i polscy biskupi.

Teraz chyba ja czytam Savonarolę wbrew Savonaroli. (Na swoje usprawiedliwienie podam wysoką temperaturę).

1 Comment

Dodaj komentarz