Dziennik. Październikowy napad tęsknoty za Południem (1)

Fosco Maraini, Agrigento, Włochy (1951)

Nie było owiec ani kóz, kiedy przyjechaliśmy do Agrygentu. W wąskich zaułkach pochowały się dzieci. Tylko dźwięk piłki odbijanej od ścian, pac, pac, echo. Uczyliśmy się topografii: Vicolo, Cortile, Salita, wszystkie pod tym samym wezwaniem. Gęsty i ciasny był Agrygent, i padało słońce. Pewnie przez tę fascynację jego gęstością, nie zwróciłem nawet uwagi na wszystkich greckich bogów.

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s