Przeprowadź mały eksperyment. Przez tydzień przebywaj tylko w wirtualnym świecie. Możesz logować się na facebooka, czytać wiadomości, przeglądać strony, słuchać muzyki, robić to wszystko, co robię po obudzeniu, sięgając po telefon. Po tym tygodniu spróbuj zacząć czytać jakąś dłuższą narrację, dajmy na to „Sławę i chwałę”. Przez pierwsze strony nic nie rozumiesz, następne czytasz z trudem, narracja rozpada się na kawałeczki. Dopiero po kilku godzinach lektury przyzwyczajasz się do innego trybu myślenia. (Eksperyment, który przejdzie do literatury jako eksperyment autora bloga, przeprowadziłem na sobie w zeszłym roku. Niezupełnie świadomie zresztą.)
–
Otaczają nas rozmaici eksperci, którzy w internecie zobaczyli nową kulturę, nową rzeczywistość, nowe plemiona i wszystko oczywiście jest lepsze od wersji 1.0, w której my żyliśmy. Nazywają ich cyfrowymi tubylcami. Anka uwielbia filmy Wernera Herzoga, bo jest z nowej generacji, żyjącej po części tam (to znaczy za monitorem) piszą zachłyśnięci zachwytem eksperci podnajmowani przez mój urząd.
Ja też tropię cyfrowych tubylców, bo jestem, jakby mogło być inaczej, uzależniony od internetu, co A. wypomina mi dość regularnie. Cyfrowi tubylcy nie znoszą matematyki, rechoczą z obrzydliwych dowcipów o Romach, nie rozróżniają faktów od opinii, bezkrytycznie wysyłają swoje zdjęcia na różne portale, naśmiewają się z innych i łatwo ulegają zbiorowym westchnieniom (albo Justin Bieber, albo żołnierze wyklęci, w zależności od zainteresowań).
Dlatego uważam, że Spitzer ma rację: swoim ścisłym wywodem, klarownym, choć dotyczącym neuropsychiatrii, tamuje wszechobecną euforię. Oczywiście denerwują mnie momenty, w których rozpisuje się o knowaniach dookoła, choć z drugiej strony opisana głupota niemieckiego sekretarza stanu ds. kultury wywołuje we mnie Schadenfreude.
Dobrze się czyta Spitzera na tle wywodów Króla o braku refleksji. Czy nie mówią o tym samym z różnych perspektyw? O upadku kultury europejskiej, w której myśli zastąpiono brukowcami i internetową papką?
Do rzeczowa: wśród porad, które Spitzer zamieszcza w ostatnim rozdziale: lepiej zbierać przeżycia niż przedmioty.
–
(Zagadka. Ach, więc tam też miał dodać, do jednego akapitu, ale się pohamował. Do którego?)
1 Comment