Jeśli był ateistą, to mógł był tylko żałować w czasie zaprzeszłym, skarżąc się na niegodziwość losu, gdzie niebóg gra w kości.
Jeśli natomiast wierzył w drugie życie albo nawet w pięć żyć po kolei, można mu teraz wytłumaczyć, że trudno i że Bóg tak chciał a resztę zostaw spadkobiercom. Z zaciśniętymi pięściami siedzi teraz w niebie, wpatrując się w dyplom.
Tego się nie robi naukowcowi: umrzeć trzy dni przed Noblem.