Już po piątej, zachmurzenie częściowe. Na Placu Wilsona dziewczę w ubraniu na egzamin z teorii polityki wręcza mi ulotkę. Przyzwyczaiłem się, że chcą mnie uczyć angielskiego albo chociaż, żebym szkołę policealną skończył, więc biorę. Już, już nad koszem. Gdy na ulotce dostrzegam portret wręczającej. Przezornie chowam do książki. Patrzę, czy nie podejrzewa. Przykro tak przed deszczem wprost między petami.
(R., któremu doniosłem o nadzwyczajnej sytuacji, przypuszcza, że to przyszła, możliwa, moja wiceminister.)