Zgubiła mnie chęć czytania. Nie, nie książek. Statystyczną normę dla Polaka wyrobiłem już koło stycznia, więc nic nie muszę. Chciałem poczytać gazetę. Siódma pięćdziesiąt byłem już na peronie Starych Bielan z „Polityką”.
Niepokojący był tłum, wyświetlacz, który nic nie wyświetlał i niezrozumiałe komunikaty. Szybko zrozumiałem, że metro to pułapka. Mała apokalipsa w drzwiach wagonu. Szczęście mają ci, których ręce dosięgają rurek.
Najgorsze, że z czytania nici. Czy komunikat „Pociąg stojący w kierunku Kabat odjedzie w kierunku Młocin” nie jest metaforą polskości?