Wpis recenzujący „Miłosza” Andrzeja Franaszka (książki, której do końca wciąż nie przeczytałem z powodu: a. czytania z większym zrozumieniem, co zajmuje mi więcej czasu; b. rozmiarów i konieczności sprawdzania przypisów, co w autobusach staje się akrobacją; c. zaśnięcia wczoraj wieczorem) chciałem samochwalczo nazwać „Podobieństwa między autorem bloga a Czesławem Miłoszem„. Znajduję je całkiem liczne. Zaczynając od stosunku do religii, łączącego liturgiczną ortodoksję ze stanowczym sprzeciwem wobec zawłaszczania religii przez naród, poprzez wierność w przyjaźni, złośliwość i melancholię, aż do bycia strasznie łasym na komplementy i uznanie. To poszukiwanie partnerów do intelektualnego ping-ponga też takie bliskie. (Wstęp powyższy pokazuje jeszcze dobitniej próżność autora bloga.)
Uwielbiam ten moment, gdy jakieś, wiele razy czytane, wersy nagle otwierają się przede mną i stają się oswojone. Tak było z niezrozumiałym Edwardem S., za którym kiedyś powtórzyłem strofę o trzęsieniu ziemi w Peru i poczułem, że to ja w jego słowach się wypowiadam.
Teraz, z czego bardzo się cieszę, oswoiłem Miłosza. Bo splótł się on z moją migracją, może nie migracją w wielkiej skali, ale taką o trzy przystanki (ale w kategoriach ludzkich te trzy przystanki to bardzo daleko). To oswojenie jest też przyswojeniem Miłoszowej melodii, rytmiki, która teraz w moim mózgu.
Książka Franaszka jest książką o dwudziestym wieku, o niejednoznaczności wyborów, których trzeba było w nim dokonywać. Miłosz stoi pośrodku w całym tym dwudziestowiecznym huraganie od rewolucji październikowej przez płonącą Wa. i San Francisco, gdzie kwiaty we włosach, po upadek wież w Nowym Jorku.
Jeśli polskość oceniać po zaściankowości, po ciasnocie myślenia, ma rację posłanka Sobecka Anna: nie nadaje się Miłosz na patrona szkół w miastach, gdzie rządzą miłośnicy czwartej republiki, upatrujący mesjasza w skarlałych politykierach. Nie zrozumie Miłosza schorowana wyobraźnia.
(Jeśli książka Franaszka będzie brana pod uwagę przy dorocznej nagrodzie Najki, to sądzę, że jej zwycięstwo powinno być bezdyskusyjne).