Po jednej czwartej przypomniałem sobie, że już czytałem: po czcionce śródtytułów.
Można czytać Bubera jako opowieść o świecie, który umarł (gdzie szewc był poetą, zegarmistrz filozofem), można szukać w nim – taka jest chyba intencja autora – odpowiedzi na pytania z dzisiaj. To, co dzieli Lu. i Przysuchę powtarza się chociażby w „Hadewijch” albo w dyskusjach o polskim kształcie katolicyzmu (Zresztą chasydyzm wydaje się – przynajmniej tutaj – bardzo podobny do ruchów charyzmatycznych). Religia jako domena magiczna, pełna cudów i sztukmistrzów, czy religia – coś zupełnie odmiennego od naszych wyobrażeń?
(„Goga i Magoga” wprowadziłbym do kanonu lektur obowiązkowych. Przynajmniej w Lu.)
1 Comment