Mam trzydzieści jeden lat, Elizabeth Taylor umarła mi w urodziny.
Pamiętam, że płakałem, gdy ugryzł ją wąż ukryty w figach. Wyciąłem z gazety jej faraoński portret. A ona w międzyczasie zupełnie się postarzała. Za kroplówkami, wózkami, paparazzi pod klinikami odwykowymi trudno dostrzec było, że to mit.