W polskiej tradycji nazywania ulic, fetuje się nie tych, co wznoszą piękne budynki, ale tych, co ogniem moździerzowym te budynki likwidują. Stąd każdy pluton i dywizja ma chociaż swój skwer, a Józef Pius Dziekoński nie ma. Podobnie jak, poza jednym szerszym artykułem w prasie specjalistycznej, nie ma monografii.
Jednakże trudno sobie wyobrazić polski krajobraz bez jego dzieła, bez gotyckich katedr wznoszonych w wioskach Niżu Polskiego i Wyżyn Polskich. Gotyk w wersji wiślano-bałtyckiej przeciwko cebulastym kopułom w wersji bizantyjskiej. Symboliczne zawłaszczenie i oznaczenie przestrzeni: czy ono nawet nie było ważniejsze dla tożsamości tutejszych od „Potopów” i „Ogniem i mieczem”?
Józef Pius Dziekoński zasługuje na aleję, podobnie jak, o nim też pisałem, Kazimierz Nowak. Alei nie dostaną, póki do uczczenia całkiem sporo jeszcze żołnierzy wyklętych.