Mam początek hajmory – ból (głowy też) i rozłamanie (…) Leje się ciągle z nosa (dosłownie), ale dziś mniej boli. (…) Jutro dopiro zacznę pracę, ale hajmora ogłupia i dodupia (…). Od rana zużyłem (od 6tej) 5 chustek i 1 ręcznik. Słaba to frajda, ale stan psychiczny mimo to lepszy (listy z czerwca 1930 r.)
Nic dodać, nic ująć. Piątek, sobota, pół niedzieli.
(Też nie wiedziałem, że to się nazywa hajmora)