Kretyńsko wyglądają z choinkami w tramwajach,
ci leśni ludzie, co z obi albo spod banacha.
Hop hop zza jodełki, sus do dziewiątki, szuru-szuru pniem pną
się po pojeździe niskopodłogowym.
W środku napotykają tych, których los rzucił pod choinkę
i teraz muszą po pakunki w przeciwnym kierunku:
metro centrum, rondo radosława. Czy zdążą przed gwiazdką
zastanawia się pasażer skryty za igliwiem.
Nagle uwaga: wysiadanie. Gałązką wymacać stop, potem drzwi.
Pomalutku, najpierw dolne, potem górne, czubek na gwiazdę.
Już jesteśmy u siebie. Można odetchnąć chlorofilem.
Kretyńsko wyglądają: świetny autoportret.