Biedny chory pan (którego np. niejaka Jo. chciała wybrać na swojego prezydenta) znów wypowiedział się szczerze, to znaczy paranoicznie, maniakalnie. Rzecz niegodna uwagi. Jego wyznawcy owszem.
(Wyznawcy. Nie piszę tu o jego pochlebcach, którzy śnią o ciepluśkich posadkach w radach nadzorczych, gabinetach politycznych albo chociaż w zarządzie powiatu.)
Biedny chory pan mówi wyznawcom to, czego chcą słuchać. Doskonale wyczuwa ich dziesięciomilionowe uczucia: zawiść (bohaterowie najlepiej wyglądają zmieszani z błotem), nieufność (oni są źli), lęk (kradną, rozkradną, rozgrabią, zabiją…) i szowinizm (…nas Polaków, małych mesjaszy z zadupia). Całkiem taki polski ten kompleks. Wyznawcy kiwają główkami. Biedny chory pan jutro udzieli kolejnego wywiadu.
Czy aby nie do Drewnicy powinien?