(Twórczość rzekoma zrodzona z wściekłości autora bloga. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.)
Przewodniczący Gniadek podbiegł do mikrofonu. Wąsiki ruszały się nerwowo, tudzież oczka. Mówiła. – Dość! – fuknął. I nic. Popatrzył na pierwszy rząd. Pokerowa, paranoiczna twarz Prezesa nie wyrażała absolutnie nic. Gdzieś pod półprzymkniętymi powiekami dusił właśnie Mówiącą w najbliższej windzie. Gniadek popatrzył obok. W niemym orgazmie zastygła umiłowana uczennica Prezesa, przerażone maślane spojrzenie. Sala chrząkała, buczała i pojękiwała. W tylnych rzędach, jeden z mózgów Prezesowego ugrupowania patrzył tępo w mównicę i powtarzał zaślinionymi ustami: „Stara krowa!”. Nie mógł znieść tego napięcia,
wybiegł. Schował się do najbliższego wucetu, wyciągnął pomiętą ulotkę Prezesa Polska jest najważniejsza, spojrzał w jego dobrotliwe oczy i począł się masturbować.