(Sala zanosiła się śmiechem. Wystarczyło, aby na ekranie ktoś zawołał: Terrreza! a publiczność klaskała, rżała i pękała ze śmiechu. Taki oczyszczający seans w niezbyt wesołej rzeczywistości.)
Od pewnego momentu, widz nomen omen orientuje się, że główną bohaterką filmu jest Babcia. (Uwaga, spojler!) Niezwykle urzekająca i jakże smakowita jest również scena jej samobójstwa (te babeczki, profiterolki, dekorowane wiśniami), taka, że aż żyć się chce. Na koniec dance macabre w wersji urokliwej (i z muzyką nieco bałkańską.)
(Tylko czemu ta Alba pozostaje sama?)
(4,0/3,0)
