Numer 7: „Była sobie dziewczyna” („An Education”)

Kino parami. Zagospodarować wolne ręce, uregulować gospodarkę hormonalną.

Film retro. Meble retro, auta i moda takoż, ba, nawet poglądy – retro. Urocze dziewczę naiwnie uwierzyło, że pieczone gołąbki same lecą do gąbki a życie może składać się z rozrywek, pierścionków i rejsów po Sekwanie.

Określanie Carey Mulligan mianem nowej Audrey Hepburn zakrawa na bluźnierstwo, kinowe oczywiście.

(Film był z morałem, który brzmiał mniej więcej tak: Aby wyrwać się z patriarchalnych struktur społecznych, kobieta powinna się kształcić. Wiem, że banalne, ale taki to morał.)

(3,5/3,5)

Dodaj komentarz