Przedzierałem się do śródmieścia. Naprzeciw ostrzał. Łup, łup! – przemysł stoczniowy rzuca petardy, łup, łup! – przemysł zbrojeniowy uderza z prawej flanki. Sztandary powiewają. Syreny wyją. Po karmelową kofi, średnią, idę, przyspieszam, chowam się w bramach. Kofihewen otoczone. To prewencja. Broni się jeszcze, grupa baristek i baristów. Karmelową kofi, średnią, proszę! Łup, łup! Bez dodatkowego espresso! Łuuuuuu! Mufinka też! Wybiegam, prewencja prewencyjnie murem. Oni tam. Łup, łup! Chowam się za kubeczkiem. Przebiegam, rozbiegam, dobiegam.