Sofija A. jest bezbłędna (chociaż, co dziwne, biorąc pod uwagę markę wydawnictwa, znalazłem kilka błędów, które umknęły korekcie). Bezbłędna jest jej narracja. Narracja pozbawiona pychy. Narracja, która nie pozwala oderwać wzroku od rzędów liter. Jeszcze i jeszcze. Wprost: taka narracja, której komuś (i to komuś młodszemu od siebie) zazdrościsz.
Mogę wymyślać cokolwiek, mogę zachowywać dokumentalną dokładność, opowiadać to, co wiem, opisywać to co sama widziałam – a i tak zawsze będę mówić tylko o sobie (…). W innych nie mogę zobaczyć niczego poza swoim odbiciem (s. 79).
(Podobnie jak Dehnela, zakwalifikowałbym Sofiję A. do pisarzy konserwatywnych, którym k…y nie służą za przecinki. Na szczęście.)
1 Comment