Po 23.53 zacząłem kolejną książkę. „Zęby” się nazywała (autorka: Joanna Wilengowska, wydawnictwo dla odmiany: ha!art). Narracja gładka i utalentowana, słowa harmonijne, bez cienia agresji. Sufin mógłby się uczyć (czy to niedziwne, że w trzech czwartych czytanych wczoraj książek narrator był nauczycielem polskiego?) Zdarzyło mi się nawet chichotać przed pierwszą.
(Po tym autor bloga poczuł przesyt narracją. Dość narracji. Koniec z narracją. Zabrał się za zakupiony w taniej książce „Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu”).