Wpatruję się w okno, odbieram pierwszy telefon. Pani wyraźnie mnie nie lubi, a ja kocham bliźniego.
Mija chwila. Drugi telefon, podniesiony męski głos. Pańskie wyjaśnienia mnie nie przekonują. Co ja mogę odpowiedzieć: kocham bliźniego.
Potem już tylko poczta elektroniczna. Szanowny Panie! Formułka użyta dla zmylenia przeciwnika. Mnie to nic: kocham bliźniego.
(I tak od rana do wieczora. Kocham bliźniego. Patrzę w lustro z niesmakiem.
Jak siebie samego.)