
(Wczorajszy film zarysował nam ekran. Dlatego na jednym seansie obejrzeliśmy dziś dwa różne obrazy. Autor bloga widział „Ciche światło”, jeden z najpiękniejszych filmów, jakie widział w życiu. Jego małżonka – wyszła zmęczona i zdenerwowana – przydługi film „Ciche światło” z fabułą, która zakończyła się nie tak jak trzeba. Dlatego też, autor bloga będzie dziś relacjonował jednostronnie.)
Był to obraz o grzechu i odkupieniu a „obraz” jest tu słowem kluczowym. (malarstwo niderlandzkich mistrzów pasuje do mennonitów, nawet jeśli mieszkają oni w Meksyku). Parabola o predestynacji (słowo „mistyczny” jest ostatnio nadużywane, ale tu znalazłoby swoje właściwe znaczenie).
Etnografowi przechodzą po plecach ciarki, gdy słyszy pieśń żałobną, podobną do tych, jakie zna z płyt „Polska muzyka ludowa”. (Obok obrazu, ważny jest dźwięk: każda minuta filmu zapełniona jest dźwiękiem: cykadami, biciem zegara, szumem wody, radiem.)
Niezwykły (czy Meksyk kojarzył Wam się z językiem niderlandzkim?)