Działo się to w epoce świętych sado-maso. Koniecznie włosienica, bicz na plecy. Prawdopodobieństwo zbawienia: ciąg malejący do zera. I ta rozpacz, gruntowna rozpacz, że wszyscyśmy grzesznicy. Wrząca siarka czeka. Dżuma pustoszy z częstotliwością raz na kwartał. Bóg ma przypominać gniewnego kanonika, który nawet swemu dziecku przygotował wymyślne tortury.
Wtedy Juliana pisze. Pisze, tak jakby ona jedna zrozumiała cokolwiek z czterech ewangelii. Wbrew kanonikom, kardynałom, doktorom Kościoła:
Pojęłam, że radość to przyjemność Ojca, wesele to chwała Syna, a niekończące się szczęście to Duch Święty. Ojciec się cieszy, Syn jest uwielbiony, Duch Święty się raduje. Jezus pragnie, byśmy rozważali radość, jaką odczuwa Trójca Święta z naszego zbawienia.
Bardzo to nieśredniowiecznie brzmi. Nieprawdaż? A dajmy na to te słowa:
Skoro obróciłem największą możliwą szkodę w dobro, jest moją wolą, abyście z tego wiedzieli, że potrafię także mniejsze zło obrócić w dobro.
Ten brak czyśćcowych jęków powinien święcie oburzyć prałatów, głoszących wieczne potępienie. Tak. Objawienia Juliany – ten boski optymizm, co do człowieka to zaiste rewelacja.
*
Mam poczucie, że mylili się świątobliwi ojcowie, a rację miała Juliana. Mylili się głosząc wszechobecność grzechu, kary doczesne i wieczne, potępiając człowieka, czytając ewangelie wbrew Chrystusowi. Mylili się biczując po plecach, kobiety sprowadzając do roli grzesznych zwierząt. Mylili się, bo nic a nic nie zrozumieli z całego chrześcijaństwa. A Juliana, bez trivium i quadrivium, pisząca o rybich łuskach w portowym mieście, miała rację.
*
Może wreszcie teraz bez wszechwiedzących kanoników, bez retorycznych figur i obraz zgniewanego Ojca na nasz obraz i nasze podobieństwo, zaczyna się chrześcijaństwo. Radosna religia – jak sądziła Juliana.
*
Mniej może byłoby błędów w kazaniach rzucających gromy kaznodziejów, gdyby ktoś zapytał kobiet. Pozwolił im mówić, tak jak Chrystus pozwolił mówić kobietom, tak jak objawił się Julianie.
(Juliana z Norwich, Objawienia Bożej miłości, tłum. A. Gomola, Poznań 2007)
1 Comment