Wyszukuję perełek (błyszczących w śniegu oczywiście):
(…) Wiódł podobno razem z rodziną życie na jednej ze stacji-widm berlińskiego metra, opustoszałej z powodu zimnej wojny i dzielącego miasto muru. Kiedy wagony mknęły między stacjami Kreuzberg i Alexanderplatz, siedzący w nich emerytowani tureccy socjaliści stawali na baczność w milczącym pozdrowieniu. Polityczni uchodźcy, nawet jeśli się nie znali osobiście, zerkali na swych towarzyszy, pozdrawiających żyjącego pod ziemią bohatera dawno przegranej sprawy. (s.76)