dziennik podróżny 9/24

Szczecin, kwiecień 2024 r.

1.

Wcale nie jest łatwo uwierzyć w istnienie Szczecina. Z sygnałów peerelowskich ośrodków telewizyjnych ten się zatarł w pamięci. Z podchodów pierwszomajowych jeden z czterdziestu dziewięciu. Owszem poznałem dwie osoby ze Szczecina, ale to żaden dowód: przecież życiorys można sobie doszlifować (obie mieszkały na prawym brzegu, tym, bardziej realnym, bo po naszej stronie).

Nie mamy w głowie map Szczecina ani jego sławnych widoków. Nazwiska szczecińskich pisarzy nic nami nie mówią (a przecież prężnie pisali, jak udowodnił Piotr Oleksy). Odra we Wrocławiu jest bardziej rzeką. Nasza historia nie zauważyłaby braku Szczecina na mapie.

I jeszcze te sześć godzin pociągiem. Chciałem liczyć sarny, ale ubiegły mnie. Dwie, osiem żurawi, facet z kawą.

2.

Na trzeciej zbiorowej fotografii w tym tygodniu stoję w drugim rzędzie. Z większością ludzi na niej łączy mnie niewiele. Taki urok wspólnych fotografii. Chyba najbardziej ta sobotnia, z nocy, wywoływanie przeszłości, znaczyła coś więcej.

Schody, na których stali teraz, zbudowano dla takich fotografii. Wyobrażał sobie ich wszystkich na schodach: eleganccy członkowie Verein, niektórzy ze szramą na policzku, blond dziewczęta z BDM, radzieccy matrosi, wycieczki pracownicze kopalni z Wałbrzycha. – Proszę o uśmiech. – Niech pan też zrobi moim. Utrwaleni.

Drugi rząd od lewej. Identyfikacja postaci ze zbiorowych zdjęć zajmuje sporo czasu. Na niektórych fejsbukowych grupach całe miesiące dyskutują, kim są goście hrabiego O. i czy ktoś rozpozna babcię na wyblakłym zdjęciu po pierwszej komunii.

Ostateczny dowód, że zbiorowa nie ocala.

3.

Kiedy – po czwartym zbiorowym zdjęciu – odłączam się od grupy, miasto jest całe dla mnie. Wtedy właśnie telefon pokazuje zero procent i pozostaje mi tylko ten wzrok, który mam.

Zdjęcia są możliwe tylko w danej chwili. Powtórzenie ulic i zakamarków następnego dnia nie zdaje się na nic. Tamto zaskoczenie widokiem pozostało w przeszłości. Rozpłynął się zachwyt.

Tramwaj jest tramwajem, a być nim nie powinien.

Dodaj komentarz