
Dziesiątego. Raport z Ojczyzny
Krakowskie bez kordonów. Żaden policmajster nie zatrzymuje cię ramieniem i nie żąda dokumentów. Jacyś ludzie po parkingu drepcą z flagą. Po czternastu latach ulica wreszcie wolna. Moja Ojczyzna nie jest już Partią, tylko patrią.
Zgadzam się z tobą: możliwe, że na krótko. Partia nie odpuszcza. W odwrotnej ojczyźnie nadal jest u władzy. Ów zgrzybiały autokrata, który nie znosi ludzi i jego marionetka, nastoletni pięćdziesięciolatek, chowający w pałacu dwójkę przestępców. Dwór zapatrzony w starca. Tłum, który wzywa boga Polaków (nie mylić z Bogiem).
Można – jak Partia – nienawidzić Ojczyzny, powtarzając jak bardzo się ją kocha. Dlatego gdybyśmy byli wyspą, a nie kawałkiem nizin przy granicy z wojną, spałbym spokojniej.
Dziesiątego pierwszy raz ustawiono toi-toia niedaleko pałacu. Gdyby ktoś intensywnie myśląc o Ojczyźnie, poczuł parcie na pęcherz.

Cisza i spokój dzisiaj zagościły pod Schodami…
PolubieniePolubione przez 1 osoba